LOLLA BERLIN 2015 – HISTORIA PRAWDZIWA

Czas podsumować naszą wycieczkę do Berlina. Szczerze mówiąc, sami nie mogliśmy doczekać się tej relacji! Pytacie nas: Czy naprawdę było tak fajnie? Czy warto jechać w przyszłym roku? Usiądźcie wygodnie i posłuchajcie. 

LOLLAPALOOZA BERLIN 2015

CZY TO NAPRAWDĘ JEST KOLEJKA DO WEJŚCIA?!

Nasz start… był lekkim falstartem. Pierwszego dnia chcieliśmy być na festiwalu na tyle wcześniej,  żeby zobaczyć w akcji Glass Animals. O 14 zaczęliśmy kierować się w stronę wejścia dla prasy i z każdym kolejnym krokiem byliśmy coraz bardziej przerażeni (jednocześnie absolutne nie wierzyliśmy w to, że właśnie w tej kilometrowej kolejce, którą widzimy z daleka, będziemy musieli czekać). 

A jednak. Grzecznie przeszliśmy na koniec tłumu, w którym znajdowali się WYŁĄCZNIE: osoby z prasy, osoby z listy gości oraz VIPy. Nie wiemy, jak wyglądała kolejka dla festiwalowiczów, ale z tego co słyszeliśmy była 4 razy dłuższa… Lollapalooza why?

Po 40 minutach doszliśmy do bramek i O IRONIO właśnie w tym momencie każdemu (kto słownie potwierdził, że faktycznie znajduje się na jednej z list) wręczono opaskę „FRIEND”. Co z tego, skoro i tak musieliśmy odebrać zaraz identyfikatory? No nic, w końcu weszliśmy. Nie muszę wspominać, że Glass Animals nie zobaczyliśmy. 

DSC00185

TERMINAL TEMPELHOF

Po odebraniu niezbędnych dokumentów weszliśmy na teren festiwalu, a dokładniej do głównego terminala nieczynnego już lotniska, który został zaaranżowany na strefę VIP. Tutaj wszystkie nasze męki zostały nagrodzone. Piszę o tym, bo naprawdę było to jedyne miejsce na terenie całego festiwalu, w którym nie musieliśmy czekać godzinę na toaletę, godzinę na jedzenie, czy godzinę na zamówienie drinka.

Poza tym każdy szczegół scenografii dodawał temu miejscu uroku: specjalnie skonstruowane huśtawki, kwiaty, butiki, livestreaming z koncertów wyświetlany na telewizorach,  a wieczorem projekcja charakterystycznych grafik lolli na wszystkich ścianach terminalu. Było idealnie. 

DSC00120

OK LOLLA – CZYM JESZCZE NAS ZASKOCZYSZ?

Po krótkiej regeneracji przeszliśmy do konkretów. Miałam nadzieję, że w Berlinie zobaczę jakość światowego festiwalu, który pokaże Europie, co tak właściwie to słowo na „f” powinno znaczyć. Nie myliłam się. 

Jak pewnie wiecie, „festiwalem” nazywają się już wszelkiego rodzaju targi, jednodniowe koncerty i jednorazowe imprezy muzyczne ze średnimi headlinerami. Słowo „festiwal” stało się niesamowicie modne… Też jesteśmy tym zmęczeni. Właśnie dlatego nie mogliśmy doczekać się Lollapaloozy. 

LOLLAPALOOZA BERLIN 2015

Na festiwalu znajdowały się: dwie naprawdę dużych rozmiarów Sceny Główne + 2 poboczne, a dodatkowo: oddzielna strefa dla dzieci z własną sceną muzyczną (Kidzapalooza), strefa fashion (Fashionpalooza), strefa eko (Der Grüne Kiez) i park rozrywki (Lolla Fun Fair). Dodatkowo na terenie festiwalu można było zobaczyć: instalacje artystyczne (Lolla Art) a do tego wziąć udział w angażujących atrakcjach sponsorów, z których każdy miał kilka stref zlokalizowanych na terenie całego festiwalu (Zalando, Smart, Playstation, Warsteiner, Marlboro).

DSC00304

KAŻDA, powtarzam KAŻDA strefa została zrealizowana na 100%. Żadnych półśrodków… I to rozumiem! Wkładając mega wysiłek w obecność marki na takim festiwalu, docierając do tak ogromnej liczby osób, nie ma sensu… oszczędzać :) Z drugiej strony większość z atrakcji zawierała proste, szybkie mechanizmy (które gwarantują nie stanie w kolejce dłużej niż 1 h). Szczegóły każdej ze stref opiszemy w oddzielnym artykule (jest tego mnóstwo!).

LOLLAPALOOZA BERLIN 2015

IMPREZA DO 23?

Co ciekawe, sam festiwal rozpoczynał się o 11 rano i kończył już o 23… Dla mnie to rozwiązanie idealne! Warto było przyjść wcześniej, żeby jeszcze w świetle dziennym wziąć udział w warsztatach, atrakcjach, w skrócie: naprawdę zobaczyć, co dzieje się na festiwalu, by później spokojnie przenosić się między jedną sceną a drugą. Mimo że koncerty kończyły sie o 23, sama impreza trwała dalej. Każdego dnia osoby znajdujące się na liście gości, prasa oraz VIPy mogli bawić się na afterparty. Festiwalowicze w tym czasie przenosili się do berlińskich klubów. 

LOLLAPALOOZA BERLIN 2015

Jeśli chodzi o same koncerty – staramy się o nich nie pisać, bo nie jesteśmy portalem muzycznym, ale muszę tutaj wspomnieć o jednej rzeczy. Najbardziej zaskoczyły mnie zespoły niemieckie. Z resztą to one – na równi z headlinerami zagranicznymi – zbierały największą publikę. To dziwiło mnie jednak tylko przez chwilę. Po chwili już wiedziałam, o co chodzi. Deichkind i Seeed to muzycy, których show można śmiało porównać do występów takich artystów jak Daft Punk czy Justin Timberlake. Show wzbogacone o przedziwne stroje, zmiany garderoby co kilka piosenek, układy taneczne, kilkunastu mega uzdolnionych muzyków i efekty wizualne robiły ogromne wrażenie, zarówno wizualnie jak i muzycznie były atrakcyjne dla każdego. 

https://www.youtube.com/watch?v=NHo5qx0E1ls

NIEMIECKA LOGIKA

Opórcz falstartu z opaskami pierwszego dnia, całość przedsięwzięcia była bardzo dobrze przemyślana. Tak samo, jak w innych niemiecki festiwalach, które opisywaliśmy (Berlin Festival, Melt Festival):

#1 Każdy festiwalowicz otrzymywał opaskę z chipem RFID, który gwarantował płatności bezgotówkowe.
#2 Każdorazowo przy zakupie napoju otrzymywaliśmy też żeton na kubek warty 1 euro. Przy oddawaniu kubków zwracaliśmy żeton, a kasa za zwrot przelewana była na nasze indywidualne konto. Efekt? Festiwal sprzątał się sam.
#3 Każdy kosz na śmieci został obudowany kratą i banerem przypominającym o dbaniu o czystość.

LOLLAPALOOZA BERLIN 2015

DLACZEGO WARTO JECHAĆ NA LOLLAPALOOZĘ 2016?

To proste! Jest blisko. Jest tanio. Zobaczysz artystów, którzy w Polsce zagrają może za rok (?). Weźmiesz udział w atrakcjach i warsztatach, których nigdy wcześniej nie znałeś. I jednocześnie: zrobisz sobie milion zdjęć w fotobudkach, poznasz mnóstwo festiwalowych freaków, zobaczysz interaktywne show magiczne, otrzymasz wróżbę życia od niemieckiej wróżki… Ale o tym kiedy indziej ;)

Jedź na Lollapaloozę. To właśnie tam zobaczysz, co to znaczy „festiwal”.